środa, 26 sierpnia 2015

Recenzja - Papierowe Miasta

Tytuł: Papierowe miasta
Tytuł oryginału: Paper Towns
Data wydania: 15 lipca 2015
Autor: John Green
Tłumaczenie: Renata Biniek
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba Stron: 400
Kategoria: Literatura młodzieżowa

OPIS:
 Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.

Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy. Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo? 

CO MYŚLĘ JA:
Papierowe miasta to moja pierwsza powieść John'a Green'a którą przeczytałam. Muszę przyznać, że nie byłam przekonana do tego autora ani trochę przed przeczytaniem tej książki. Sięgnęłam po nią, głównie dlatego, że zapowiadali ekranizację tej pozycji a ja bardzo chciałam ją przeczytać przed premierą w kinie. I muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam. 

Aktualnie jest to jedna z trzech książek tego autora, które przeczytałam, ponieważ dzięki tej powieści doceniłam talent pana Greena i szczerze pokochałam. Jestem pewna, że wiele osób przeczytało już tą książkę i nie jest ona dla Was żadną nowością, jednak chciałam się podzielić swoją opinią. Postaram się zbytnio nie spojlerować.

Tak więc jak mówi opis, Papierowe Miasta to opowieść o Quentinie - szalenie poprawnym chłopaku, który nigdy nie chodził na wagary i kochał rutynę dnia codziennego. Ponad to, jest zakochany w Margo, dziewczynie z sąsiedztwa. Uważa jednak, że to nie jego liga. On trzyma się z dwojgiem przyjaciół: przezabawnym Benem oraz z wszechwiedzącym Raderem. Jego życie jest zwyczajne, do czasu, gdy Margo nie wywraca go do góry nogami jednej nocy. A potem *puff* rozpływa się w powietrzu. 

Taak... Dlaczego zawsze powodem całego zamieszania są dziewczyny? Haha. Akcja w książce toczy się wartko, nie miałam problemu, z tym, że jakieś momenty mi się dłużyły, bądź musiałam przeskakiwać przydługie opisy. Nie. Powieść totalnie mnie porwała a książkę przeczytałam w dwa leniwe wieczory z herbatką na stoliku. Do tego postacie są tak cudownie wykreowane, że sama chętnie żyłabym w ich świecie. Lacey, Q, Ben, och Ben, Ben, Ben. Przezabawny koleś. Chyba po raz pierwszy zaśmiałam się w głos podczas czytania. 

Wielki plus dla tej książki za to, że postać Margo jako-tako nie była główną postacią. Była po prostu powodem, dla którego ta przygoda w ogóle miała miejsce i bardzo się z tego powodu cieszę. Margo Roth Spiegelman.. Nie przekonałam się do niej. 

Naprawdę ta pozycja mnie urzekła, między innymi dlatego, że była lekka, ciekawa i bardzo wciągająca. Serdecznie polecam.


OCENA: 7/10

Dajcie koniecznie znać w komentarzu, czy również przeczytaliście książkę i takie uczucia wam towarzyszyły.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam, Natalia

9 komentarzy:

  1. Ja ciągle nie mogę znieść tego zachwytu tymi książkami. Co prawda żadnej nie czytałam, ale te reakcje mnie odrzucają. Dobrze, że twoja jest rzetelna i nie oceniasz tego typu: "O MATKO 22/10 :********** BOŻE TO CUDOWNE, NIE UZASADNIĘ, ALE CUDNE :*************" Może trochę to przekolorywuję, ale tak to w większości widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twoje podejście, bo sama również takie miałam. Odrzucało mnie w jakiś sposób to ogólne zainteresowanie tymi książkami i przyznam, że "Papierowe miasta" czytałam dość niechętnie. Zawsze zadawałam sobie pytanie "Hej, czemu ciągle jest obecny John Green, i to na każdym kroku, przecież jest tak wiele niedocenionych autorów". Jednak przełamałam się, i teraz może nie tyle co uwielbiam, bo to zbyt mocne słowo, co szanuję tego autora. Natomiast tyle książek na tym świecie, że każdy znajdzie coś dla siebie :)

      Usuń
  2. Niestety nie czytałam jeszcze żadnej książki autorstwa Johna Greena, ale na 200% to zmienię, jednak w najbliższym czasie nie, bo już mam sporą listę książek wypożyczonych z biblioteki, haha. :)

    http://recenzandia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Greena czytałam w zasadzie przed bum na Gwiazd naszych wina i tak dalej. Z wszystkich jego książek ta przypadła mi do gustu najbardziej bo zawsze poszukiwałam takiej Margo. Jest to jedna z moich ulubionych książek i nie ukrywam, że "22/10" ale mam ku temu powody. Niebawem (jak odzyskam moja wersję papierową) pojawi się recenzja tam dowiesz się, czemu tak uważam ;) Świetnie zrobiona recenzja! Pozdrawiam Pondzia z http://pondzeznaje.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam kilka książek typu "22/10", ale wiesz, chodzi mi o to, że niektórym się to podoba, bo to jest "fajne", a tak naprawdę to albo się tego nie zrozumiało, albo serio jest beznadziejne, ale "będę fajna jak powiem, że to lubię, bo w sumie aktor w ekranizacji był przystojny"

    OdpowiedzUsuń
  5. Z książek Greena nie przeczytałem tylko "Will Grayson, Will Grayson" jednak już stoi na półce i tylko czeka, aż się do niej dobiorę. :) Papierowe Miasta była moją trzecią książką tego autora (wcześniej "Szukając Alaski" - która jest po prostu boska, co nieco o niej znajdziecie na naszym blogu - i "Gwiazd naszych wina") i tą historię czytało mi się najciężej. Pierwsze sto stron rozpędziło mnie do zawrotnej prędkości, jednak czytanie kolejnych stron było jak wejście w gęsty kisiel. Dopiero ostatnie wydarzenia sprawiły, że znowu się obudziłem. Jednak książkę tą wspominam dobrze i zachęcam do przeczytania reszty książek Greena :)
    Pozdrawiam M.
    http://ich-perspektywy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O tej książce, jak i filmie na jej podstawie słyszałam już wiele Jak na razie nie sięgam, ale może kiedyś - czemu nie. ;)
    Pozdrawiam i obserwuję,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze nie czytałam tej książki, filmu jeszcze również nie obejrzałam, ale mam w planach oba. A co do samego autora - ja pokochałam go dzięki GNW i zastanawiam się, czy jakaś jego książka przebije tamtą.

    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jego książki własnie takie są - zabawne, lekkie. Ale nie wymagam od nich zbyt dużo. Są dla mnie taką odskocznią od kryminałów, które czytam na co dzień ;)

    Pozdrawiam :) Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń